Translate

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 10

~~~POV Rose~~~
Obudziłam się wtulona w Christiana. Obróciłam głowę ku górze i zobaczyłam, że chłopak już nie śpi tylko mi się przygląda.
- Jak się spało?- zapytał z uśmiechem. 
- Dobrze. - wyszczerzyłam się. - Która godzina?- Zapytałam przeciągając się. 
Dopiero teraz zauważyłam, że chłopak jest już ubrany. 
- Zaraz siódma.- powiedział. 
- Że co?!- pisnęłam.- Ja się ogarnąć nie zdąrzę. Przyniesiesz mi mundurek z szafy?- zapytałam słodko się uśmiechając.
- No dobra. - wstał leniwie z łóżka. 
- I kosmetyki z łazienki. - wyszczerzyłam się. 
Po pięciu minutach był z powrotem razem z moimi ciuchami i kosmetykami. 
- Trzymaj, ale więcej nie każ mi tego robić.- powiedział siadając na łóżku. 
- Co się stało?- usiadłam obok niego.
- Zastałem Lucasa w łóżku z Vivi. Byłem wściekły, ale postanowiłem ich nie budzić. Nie miałem ochoty słuchać ich tłumaczeń.- odpowiedział.
- Są dorośli. Nie możesz wiecznie mieć pod kontrolą tego z kim spotyka się Vivi i co robi. -uśmiechnęłam się delikatnie, gładząc jego ramię.
- Nie są dorośli, a przynajmniej nie Vivi, ma 17- naście lat. - podkreślił spoglądając na mnie. - idź się szykować, bo na końcu wyjdziesz w tej koszulce. - zaśmiał się, wstałam z łóżka, ale zanim się obejrzałam ktoś mnie zatrzymał.- A buziak?- zaśmiał się po raz kolejny. 
Dałam mu buziaka w usta i weszłam do łazienki. Założyłam mundurek i zrobiłam delikatny makijaż. Rozczesałam włosy i
zaplotłam je w luźnego warkocza. Wyszłam i założyłam na nogi moje lity i spojrzałam na Wojownika. Miał na sobie czarną koszulkę AC/DC i czarne rurki z obniżonym krokiem i łańcuchem z boku, na nogach miał jak zwykle czarne glany. Wziął czarną skórę i wyszliśmy. Po drodze wstąpiliśmy po Vianę i Lucasa i poszliśmy na stołówkę. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy, pierwszy raz Purcelle był tak rozluźniony. Weszliśmy całą czwórką na stołówkę, Lucas poszedł do swojego stolika, a Christian odprowadził mnie do mojego, kiedy usiadłam Purcelle pochylił się do mojego ucha i szepnął:

- Uważaj na siebie, Słonko.- Wymruczał mi do ucha.
Dobrze wiedziałam, że chodzi mu o Doriana.
-Nie musisz przypominać. - zaśmiałam się.
Dał mi buziaka w policzek i poszedł do swojego stolika. Starałam nie odzywać się do nikogo, nie miałam ochoty wdawać się w kolejną kłótnie. Po skończonym śniadaniu Chris odprowadził mnie pod salę, po czym poszedł na trening. Na korytarzy zatrzymał mnie Dorian.
- Co ty w nim widzisz?- zapytał szybko.
- A czemu to Cię tak obchodzi?- uniosłam brew.
- Bo zależy mi na tobie i nie chce, żebyś później cierpiała.- powiedział, a ja prychnęłam.
- Wiesz kiedy bym na prawdę cierpiała? - zapytałam przez śmiech.
- No kiedy? - odpowiedział.
- Będąc z Tobą. Nie ukrywajmy nigdy nie zrobiłeś czegoś kiedy nie mogłeś w jakiś sposób na tym skorzystać.- prychnęłam mu w twarz.
- Na prawdę mi na Tobie zależy i nie pozwolę Ci tak łatwo odejść. - powiedział dobitnie. 
Po czym poszedł do Ines. 
***TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ*** 
Jak w każdym związku zaczęły się kłótnie. Ale ja nie mogę być z kimś tak chorobliwie zazdrosnym. Od ostatniej kłótni o Doriana zaczęłam znowu unikać Christiana, kiedy się na mnie wydarł. Wiem że nie zrobiłby mi krzywdy, ale trochę przesadza. Dzisiaj sylwester, Vivi namówiła mnie żebym poszła na fiestę Wojowników, ale nadal nie wiem z kim mam iść. Nadszedł czas przygotowań. założyłam typową "małą czarną" z dość dużym wycięciem na plecach rozciągającym się, aż do boków. Takie samo wycięcie było na dekolcie, u góry spięte złotym łańcuszkiem. Założyłam czarne szpilki, a na rękę złotą bransoletkę. zrobiłam mocny makijaż podkreślając oczy czarnym cieniem i maskarą, a usta czerwoną szminką. Zrobiłam koka i wyszłam z łazienki. 
- Gotowa. - powiedziałam do Vivi.- To powiesz mi w końcu z kim idę?- zapytałam zaciekawiona.
- Nie. To ma być niespodzianka. - wyszczerzyła się. 
Wyszłyśmy z pokoju kierując się do windy.wyszłyśmy z budynku a moim oczom ukazali się Lucas i... Christian.  Zacisnęłam pięści i wyprostowałam plecy. Vivi znacząco przybliżyła się do Lucasa i dała mu buziaka w policzek, w tym czasie Christian mordował chłopaka wzrokiem. Odwróciłam głowę żeby nie parsknąć śmiechem.
- To my pójdziemy po resztę znajomych i spotkamy się w koloseum, dobrze?- zapytała Vivi.
- Idealnie. - powiedziałam sarkastycznie.
Odeszli. Zostałam sam na sam z Christianem, pierwszy raz w takiej sytuacji czułam się niezręcznie i miałam ochotę uciec. 
- Nie wiem co ona w nim widzi.- warknął sam do siebie.
- Może nie jest napakowany i odważny, ale przynajmniej ma mózg. - mruknęłam pod nosem.
- Byłem winny przysługę Vivi, dlatego teraz tutaj z tobą jestem. - powiedział obojętnie.
- Dlaczego Vivi chciała żebym poszła z Tobą?- zapytałam.
- Uważała że będziesz przy mnie bezpieczna. - znów ten obojętny ton.
- A będę?- kolejne pytanie padło z moich ust.
- Jeśli będziesz się trzymać bardzo blisko mnie to tak.- powiedział z uśmieszkiem kładąc nacisk na "bardzo".
Zaśmiał się głośno widząc moją niezadowoloną minę. Stanęliśmy przed koloseum. 
- Stresik?- zaśmiał się widząc jak przesadnie prostuje plecy.
- Trochę.
- Spokojnie. Wyglądasz...- przerwał widząc błysk w moim oku. - Do zniesienia. 
- Zero w tobie dżentelmena. - prychnęłam.
Koloseum było udekorowane turkusowymi i granatowymi światłami. Chris pomógł mi wejść po schodach. Żałuję że ubrałam te szpilki. Weszliśmy do sali była udekorowana materiałowymi kokardami w kolorze świateł zewnętrznych.

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 9

~~~POV Rose~~~
Posmarowałam każdą pręgę na jego klacie i plecach, po czym dałam mu buziaka z policzek. Usiadł na łóżku, a ja obok niego.
- Nie musiałaś tego robić. - powiedział spoglądając na mnie.
- Ale chciałam Ci się choć w niewielkim stopniu zrewanżować. - powiedziałam całując go w ramię. Nigdy nie przyglądałam się jego tatuażom, są piękne, prawdziwe dzieła sztuki. 
- Czyli teraz ze mną siedzisz tylko ze względu na rewanż?- unósł brew.
- No nie... - nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu chciałam być blisko niego.
- A dlaczego?- zapytał.
- Tak po prostu.
- No jasne. - powiedział sarkastycznie. 
Nie wytrzymałam, usiadłam mu na kolana okrakiem, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Wpatrywałam mu się prosto w oczy.
- Wiesz co?- zapytał.
- Hmm?
- Teraz wyglądasz na prawdę pięknie. Bez makijażu, ułożonych włosów i eleganckich ciuchów. Jesteś teraz taka prawdziwa, naturalna. - powiedział przybliżając się do mnie.
- To chyba najmilsza rzecz jaką kiedykolwiek usłyszałam. Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
Musnął delikatnie moje wargi, a ja pogłębiłam pocałunek, całowaliśmy się coraz namiętniej, a on jeździł rękami po mojej tali co jakiś czas zahaczając o stanik, albo spodnie, a ja wplotłam mu palce w jego ciemne włosy. Oderwaliśmy się od siebie z nierównymi oddechami. 
- Zostaniesz moją dziewczyną?- Zapytał szczerząc się.
- Tak.- rzuciłam mu się na szyję i upadliśmy na łóżko. 
Leżeliśmy tak i śmieliśmy się przez jakieś 5 minut. Potem ja poszłam do siebie wziąć prysznic.
~~~POV Christian~~~
Cieszę się, że w końcu jej to powiedziałem. Nareszcie jest po prostu moja. Postanowiłem napisać do Rity. Przyszła pięć minut później.
- Co znowu ?- powiedziała zamykając drzwi.
- Jest moją dziewczyną.- powiedziałem, a ona wyszczerzyła oczy.
- Przecież jeszcze kilka dni temu mówiłeś, że ona jest zaślepiona Dorianem.- przypomniała.- Tak się cieszę. - uśmiechnęła się.- Nareszcie będziesz szczęśliwy. 
- Trzeba to uczcić.- zaśmiałem się.- Dzwonimy po chłopaków? 
- No a jak by inaczej...? Ty idź po Rose, a ja dzwonie po Vivi, Thomasa i Alana.- wyszczerzyła się. - I idziemy do baru.
Poszedłem do pokoju mojej dziewczyny, wszedłem bez pukania, akurat z łazienki wyszła Rose w samym ręczniku.
- A pukać to ty się nigdy nie nauczysz?- zaśmiała się i podeszła do szafy.
Stanąłem z tyłu niej i objąłem ją w pasie. 
- No więc po co przyszedłeś?- uśmiechnęła się lekko, obracając się w moją stronę. 
- Moi znajomi chcą uczcić nasz związek. - zaśmiałem się.
- I rozumiem że ja też mam tam być?- uniosła brew.
- Mhm, ale jeśli nie chcesz to nie musisz.- powiedziałem.
- Chętnie z tobą tam pójdę.- powiedziała i się we mnie wtuliła.- A teraz pozwolisz, że się ubiorę.
- Ale po co? Idź nago.- zaśmiałem się sarkastycznie, a ona przewróciła teatralnie oczami i weszła z powrotem do łazienki.
~~~POV Rose~~~
Naciągnęłam na swoje ciało bieliznę i wysuszyłam włosy. założyłam czarne skórzane rurki do tego białą luźną koszulkę bez rękawów. Na to naciągnęłam szarą dżinsową kamizelkę, na ramionach z ćwiekami. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Chris siedział na łóżku czekając na mnie. Wsunęłam na nogi czarne lity z ćwiekami, żeby zamaskować różnicę wzrostu między nami. Był na prawdę wysoki, a ja miałam tylko metr siedemdziesiąt. Widząc mnie wstał i złapał za rękę.
- Możemy iść?- zapytał uśmiechając się. 
- Pewnie.- wyszczerzyłam się i wyszliśmy.
Szliśmy przez park, po czym weszliśmy do ciemnego korytarza.
- Dokąd właściwie idziemy?- zapytałam.
- Do baru.- zaśmiał się.
Weszliśmy na salę, przy barze już siedziała Vivi i Lucas, Rita i Thomas i jeszcze jeden chłopak. Podeszliśmy do nich cały czas trzymając się za ręce i się przywitaliśmy.
- Cześć jestem Alan. - wystawił do mnie rękę nieznajomy chłopak.
- Rose. - uścisnęłam jego rękę i się uśmiechnęłam. 
- Szczerze mówiąc nie mogłem uwierzyć jak usłyszałem, że jesteście razem, jeszcze niedawno schodziliście sobie z drogi.- zaśmiał się Thomas.- No, ale tak czy siak życzę Ci wytrwałości.- skierował się do mnie.
- No bardzo śmieszne.- padł kolejny sarkazm z ust Christiana.- Może się czegoś napijemy?- odwróciliśmy się w stronę baru. - Amerykańską Whisky. - powiedział do barmana. 
- A co dla pięknej pani?- zapytał uśmiechając się do mnie. 
Widziałam już jak Christian morduje go wzrokiem. 
- Sok pomarańczowy.- powiedziałam obojętnie. 
Usiadłam na kolana Christiana, a on się uśmiechnął. przybliżyłam głowę do jego ucha i szepnęłam.
- Nie musisz być zazdrosny o facetów, którzy nazwą mnie piękną w takiej odsłonie. - zaśmiałam się lekko, uspokajając go.
- Masz rację. - uśmiechnął się i pocałował w policzek.
W tamtym momencie ktoś zrobił nam zdjęcie, obróciłam głowę i zobaczyłam Vivi i Ritę z aparatem. 
- Będzie do albumu.- zaśmiała się Vivi.
Zaczęliśmy się śmiać. Chłopacy jak zwykle się upili, poza Alanem, który jako jedyny był w miarę trzeźwy. Poszłam z Christianem do kampusu i wcisnęłam guzik ostatniego piętra. Weszliśmy do jego pokoju i położył się na łóżku ciągnąć mnie za sobą. 
- Jestem taki szczęśliwy. - bełkotał przytulając mnie do siebie. 
- Dobrze, dobrze. A teraz mnie puść, idę do siebie.-  powiedziałam i chciałam wstać. 
- Zostań ze mną. - powiedział z uśmiechem. 
Zgodziłam się. Podeszłam do jego szafy i postanowiłam znaleźć dla siebie jakąś koszulkę. wyjęłam niebieską bluzkę z logo supermana. Stanęłam do niego tyłem i zaczęłam się rozbierać, zostałam w bieliźnie, odpięłam stanik i założyłam jego koszulkę. Obróciłam się twarzą w jego stronę i zobaczyłam, że uważnie mi się przygląda. 
- A ty się nie rozbierasz?- uniosłam brew.
- Jak na razie podziwiam Ciebie.- Czułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce. 
- Rozbieraj się i chodź spać.- powiedziałam kładąc się na łóżku.
On wstał i zaczął ściągać koszulkę, widziałam jak wszystkie mięśnie na jego ciele się napinają. Nieświadomie przygryzłam wargę.
- Widziałem to.- zaśmiał się ściągając spodnie. 
Odrzuciła ciuchy na fotel stojący obok łóżka.
- Lepiej?- zapytał unosząc brew.
- Mogła bym zapytać o to samo.- wytknęłam mu język.
Przysunął się do mnie i objął swoją silną ręką w tali. 
- Teraz nigdzie mi nie uciekniesz.- uśmiechnął się cwaniacko. 
- Idź już spać.  - dałam mu buziaka w usta, a on przykrył nas kołdrą.
Po kilku minutach odpłynęłam.

czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 8

~~~POV Rose~~~
- Po co te tablety?- zapytałam.
- Podczas rozgrywki możesz przybliżyć dowolnego gracza. - odpowiedział mi Thomas. 
- Ogółem rozgrywka polega na tym że wojownicy są podzieleni na dwie drużyny i w labiryncie wysokim na cztery metry, mają ubrane kombinezony i kiedy ktoś zostanie trafiony jest sparaliżowany na około godzinę.- wyjaśniła Viana. 
Z głośników wydobył się dźwięk rozpoczynający rozgrywkę. wzięłam tablet i przybliżyłam Christiana. w pewnym momencie oberwał jeden z drużyny Christiana. 
- Widzieliście? Zabili go.- powiedziałam. 
- To pewnie Axel. Jest nowy i zawsze jako pierwszy jest ściągany z pola. - zaśmiała się Rita.
- Chcecie coś do picia?- zaproponowała Vivi.
- Mi możesz przynieść colę. - powiedział z uśmiechem Thomas.
- Mi wodę jakbyś mogła. - uśmiechnęłam się.
- A ja sok pomarańczowy poproszę.- powiedziała Rita. 
- A ja Ci pomogę.- zaśmiał się Lucas.
Vivi i Lucas wyszli, a za chwilę pojawił się Dorian.
- Cześć. Wyglądasz ślicznie. - powiedział Dorian.  
- Hej. Dziękuję. - odpowiedziałam przechylając głowę w tył, przy tym ukazując dwa kolczyki w prawym uchu. 
- Mówiłem Ci już, że tutaj nie pasujesz.- powiedział mi na ucho.
- To nie twoja sprawa czy tutaj pasuje czy nie. - powiedziałam z powrotem obracając się do przodu.
- Dobrze, przepraszam.- powiedział wstając i udając się znowu na swoje miejsce obok rudowłosej dziewczyny. 
Chwilę później wrócił Lucas z Vianą i naszymi napojami. 
- Kim jest rudowłosa?- zapytałam na ucho Vivi. 
- Jest z kasty naukowców, nazywa się Nina Renan, wegetarianka, lesbijka, lubi zwierzęta.- odpowiedziała mi również szeptem.
Wciągnęłam się w rozgrywkę, patrzyłam co chwilę albo przez szkło albo w ekran. po jakiejś godzinie Christian zabił ostatniego zawodnika z przeciwnej drużyny. Wygrali. Vivi skakała z radości, a ja razem z nią.Po rozgrywkach na dole było małe przyjęcie. Zeszliśmy na dół. Od razu złapał mnie Dorian.
- Może masz ochotę na coś do picia?- zaproponował i podeszliśmy do wielkiego stołu.
Nalałam sobie soku pomarańczowego, a on nalał sobie Szkockiej.
- Słyszałaś już, że przyjechały nowe konie?- zapytał upijając łyk.
- Nie jeszcze nic mi nie wiadomo.- uśmiechnęłam się.
- Może masz ochotę zobaczyć swojego?- uśmiechnął się. 
- Chętnie. - powiedziałam i wyszliśmy. 
Na zewnątrz było jasno. Skierowaliśmy się wolnym krokiem najpierw do kampusu aby się przebrać, a potem do stajni. Podeszłam do boksu mojego konia i otworzyłam drzwiczki. Koń był piękny, wręcz lśnił. Wyprowadziłam go powoli dając mu się do siebie przyzwyczaić, pogłaskałam go w górę i w dół, co bardzo mu się spodobało. Dorian poszedł po swojego konia i stwierdził, że spotkamy się na torze. Z oddali widziałam palącego na ławce Christiana, ale nie przejmowałam się nim za bardzo. Wskoczyłam na konia, na początku koń po woli chodził. Dostrzegłam Doriana wychodzącego ze stajni, ale bez konia. Nagle usłyszałam huk. Petarda wystrzelona chyba z koloseum. Koń oszalał, zaczął biec, próbowałam go uspokoić, ale nic to nie dawało. W pewnym momencie gwałtownie się zatrzymał, a ja wypadłam i uderzyłam plecami prosto w drzewo. Christian szybko do mnie podbiegł. Nie mogłam nabrać powietrza. Chwilę później przyszedł Dorian.
- Jak mogłeś do tego dopuścić?!- wydarł się Christian. 
- Oj, biedny Purcelle zawsze kochany jako drugi.- zaśmiał się Dorian. - Avril nigdy cię nie kochała. 
- Avril nie żyje, przez Ciebie!- krzyknął. 
- Nie bądź taki. Przecież oboje wiemy, że Rose też nigdy Cię nie pokocha. - Prychnął mu prosto w twarz. 
Christian rzucił się na Sorel'a i zaczął okładać go pięściami
- Jeszcze raz pytam jak mogłeś do tego dopuścić?!- uderzył go ostatni raz po czym podszedł do mnie i wziął na ręce. 
~~~~POV Christian~~~
Muszę ją zabrać do szpitala. Jeśli ona umrze nie daruję sobie. 
- Nie zamykaj oczu.- rozkazałem widząc jak jej ciało domaga się powietrza. 
Musiałem działać szybko. Na szczęście szpital jest niedaleko. Weszliśmy do szpitala, kiedy Rose już prawie zamykała oczy. Szybko przyszedł lekarz i zabrał ją. Chwilę potem do szpitala weszło dwóch mężczyzn w garniturach. 
- Christian Purcelle?- zapytał jeden z nich.
- Tak, to ja.- odpowiedziałem.
- Pójdziesz z nami. - odezwał się drugi. 
Wyszliśmy ze szpitala. 
~~~POV Rose~~~
Obudziłam się w białej sali. Kiedy usiadłam zauważyłam że to ta sama sala co ostatnio. Spojrzałam w lustro, nie miałam już na twarzy ani trochę makijażu. Chwilę później do sali wszedł lekarz i powiedział że mam się ubrać i iść kampusu odpocząć.
Wstałam ubrałam moje jasne dżinsowe rurki i stanik sportowy w białe nadruki, wzięłam dżinsową kurtkę z kożuszkiem w rękę, zgarnęłam szybko torebkę i wyszłam ze szpitala. Od razu skierowałam się na ostatnie piętro kampusu, podeszłam do drzwi i zapukałam.
- Proszę.- usłyszałam głos chłopaka.
Weszłam do środka i doznałam szoku. Był tyłem do mnie, akurat podciągał się bez koszulki na drążku. Na plecach miał same pręgi. 
- Kto ci to zrobił?- zapytałam cicho, ledwo słyszalnie. 
Rzuciłam kurtkę na podłogę. On szybko się odwrócił i chciał podejść do mnie bliżej ale ja z każdym krokiem się odsuwałam. W końcu dotarłam do ściany.
- Tak tutaj załatwiają sprawy. - powiedział dalej do mnie podchodząc. 
Zsunęłam się plecami po ścianie i przyciągnęłam kolana do siebie. 
- Ty się mnie boisz.- powiedział bardziej sam do siebie. 
- N... Nie...- jąkałam się kiedy on ukucnął przede mną. 
- Przecież widzę.- zatrzymał się na chwilę. - Nie zrobię ci krzywdy. - zapewnił, a ja podniosłam głowę.
Patrzałam mu teraz prosto w oczy. uklękłam, on chciał wstać ale zatrzymałam go biorąc jego twarz w dłonie, ostatecznie on też ukląkł. Oparłam głowę o jego tak, że stykaliśmy się czołami. Zamknęłam oczy.
- Christian, przepraszam, że musiałeś wycierpieć to przeze mnie.- powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza, którą on szybko wytarł kciukiem.
- Nie wiń się za to. To była moja decyzja. -powiedział prawie szeptem. 
Puściłam jego twarz i zjechałam ręką na jego umięśnioną klatę, pokrytą pręgami. przyglądałam się każdej z nich, przejeżdżając po nich palcami. Objął mnie rękami w pasie i przyciągnął do siebie tak że stykaliśmy się ciałami. Moje serce zaczęło przyśpieszać, a przez skórę pod wpływem jego dotyku przeszedł przyjemny dreszcz. Oparł głowę o moje ramię kierując twarz ku mojej szyi. Czując na sobie jego ciepły oddech przymknęłam oczy i się uśmiechnęłam. 
- Aż tak na ciebie działam?- zaśmiał się całując mnie w szyję. 
Momentalnie otworzyłam oczy i sięgnęłam po torebkę. Wyjęłam z niej żel przeciwbólowy. 
- Wstawaj. - nakazałam. 
- Co ty planujesz?- uniósł brew wstając.
- Tym razem ja pomogę Tobie.
Wycisnęłam na rękę trochę żelu i zaczęłam smarować pręgi.

wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 7

~~~POV Christian~~~
***NASTĘPNEGO DNIA***
Postanowiłem dzisiaj po śniadaniu iść do tego idioty. Poszedłem na stołówkę, nie widziałem nigdzie Rose. Dorian cały czas zarywał do tej diwy, zwanej Ines. W pośpiechu zjadłem śniadanie widząc, że Dorian już opuścił pomieszczenie. Poszedłem w strone sali gdzie mieli mieć lekcje. Zauważyłem, że zbliża się do mojej Rose, która siedziała na ławce. Widząc mnie natychmiast wstała. zacisnąłem ręce w pięści idąc w stronę Doriana. W pewnym momencie blondynka stanęła przede mną kładąc obie ręce na mojej klacie w celu zatrzymania mnie. Stanąłem w miejscu. 
- Proszę nie rób tego przy mnie. - powiedziała cicho błagalnym tonem. 
- Dobrze. - przyciągnąłem ją do siebie, a złość momentalnie wyparowała. 
Tym razem ona zdziwiła się tym gestem, ale go odwzajemniła. Dorian przyglądał nam się ze zdziwieniem, spojrzałem na niego morderczym wzrokiem, po czym pochyliłem głowę w stronę Rose.
- Dla Cibie wszystko.- powiedziałem ledwo słyszalnie.
Uniosła swoją głowę ku mojej twarzy, była zdziwiona, taka bezbronna.
- Co?- zapytała zdezorientowana.
- Nic po prostu jesteś moją przyjaciółką, a przyjaciołom się pomaga.- powiedziałem.
Uff, wybrnąłem.- odetchnąłem w myślach. Zadzwonił dzwonek na lekcję. Puściłem Rose, która pośpiesznym krokiem weszła do klasy, a sam poszedłem na trening. 
- No, no. Mówiłeś, że jest inna, ale że aż tak?- usłyszałem za plecami głos Rity. 
- No mówiłem, a co?- zapytałem odwracając się.
- Wczoraj ją poznałam. - wytknęła mi język.- Ty nie chciałeś mi jej przedstawić to zrobiła to Vivi.
- Co jej nagadałaś? - zaśmiałem się.
- Nic w sumie nie miałam czasu za bardzo bo one szły do kampusu, a ja byłam z Thomasem. - odpowiedziała.
~~~~POV Rose~~~
Po skończonych zajęciach podszedł do mnie Dorian. Ne miałam ochoty na rozmowę z nim.
- Daj mi się wytłumaczyć.- złapał mnie za nadgarstek. 
- Masz minutę, śpieszę się.- skłamałam.
- Przepraszam poniosło mnie. To przez Ines...
- A więc idź teraz do niej.- powiedziałam i już chciałam odchodzić.
- Ale zależy mi na Tobie, nie na niej. Ona mnie zmanipulowała. - mówił patrząc mi prosto w oczy.- Jesteś przepiękna. Na prawdę mi na Tobie zależy i nie chcę Cię stracić. Proszę daj mi ostatnią szansę.- powiedział błagalnie. 
- Dobrze, ale jedną, jedyną szansę. - powiedziałam stanowczo i odeszłam.
Wróciłam do kampusu, ubrałam czarny stanik sportowy i niebieskie, powycierane dżinsowe szorty, na nogi nasunęłam białe conversy za kostki i puściłam muzykę. Zamknęłam oczy i dałam ponieść się dźwiękom unoszącym się po całym pokoju. Mieszałam różne style tańca. Przetańczyłam całą piosenkę po czym usłyszałam klaskanie z tyłu. Otworzyłam oczy i odwróciłam się na pięcie w drzwiach zobaczyłam rozbawionego Christiana. 
- Brawo. - powiedział ironicznie, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi. 
- O co Ci znowu chodzi?- zapytałam zdezorientowana. 
- O co mi chodzi?!- krzyknął.- O co Tobie chodzi?! On Cię krzywdzi, a Ty mu jeszcze wybaczasz?!- znowu krzyczał. - Najpierw płaczesz i mi się żalisz, a potem lecisz do niego?! Następnym razem radź sobie sama! 
- Kim była Avril? - zapytałam. 
Nurtowało mnie to od wczoraj. Na jego twarzy wymalowała się wściekłość. Cofnęłam się do tyłu i zamknęłam oczy czekając na jego wybuch.
~~~POV Viana~~~
Wracałam właśnie z treningu. Weszłam do pokoju i zobaczyłam skuloną i płaczącą na podłodze Rose. Szybko do niej podbiegłam i pomogłam usiąść na łóżku. Była roztrzęsiona. 
- Co się stało?- zapytałam.
- Nie... Nie wiem... Tylko... Zapytałam...- mówiła przez płacz.
Wyszłam z pokoju i pobiegłam do windy, wjechałam na ostatnie piętro. Wpadłam do pokoju, akurat staj na balkoniee i palił papierosa.
- Coś Ty jej zrobił?!- krzyknęłam na mojego brata.
- Mogła się nie mieszać w nie swoje sprawy!- krzyknął na mnie.
- Co Ty jej powiedziałeś?- zapytałam podchodząc do niego, wiedziałam że nie zrobi mi krzywdy.
- Wynoś się stąd!- krzyknął na mnie, wskazując na drzwi.
- Nie mam zamiaru tracić przez Ciebie kolejnej bliskiej osoby.- powiedziałam ciszej.-Co ty jej powiedziałeś? 
- Żeby nie była taka ciekawska bo to ją zaprowadzi tylko do piachu.- odpowiedział wyrzucając peta za barierkę.
- Może ona jest po prostu tak delikatna.. Nie wiem, ale masz ją przeprosić i być miły. 
- Zastanowię się.- powiedział przez zaciśnięte zęby.
Christian!- warknęłam na niego. - ona jest moją przyjaciółką. powiedziałam spuszczając wzrok.- już wiem co powiedziała, albo wspomniała. 
- No co takiego Sherlocku?- prychnął.
- Avril... - powiedziałam cicho. - Wiem, że to było dla ciebie ciężkie, ale teraz musisz ją przeprosić. Ja nie mogę jej stracić.- powiedziałam błagalnie.
- Przepraszam Cię, puściły mi nerwy.- powiedział przepraszająco, a ja go przytuliłam.- przeproszę ją i obiecuje Ci nie stracisz kolejnej osoby przeze mnie.
Poszłam do Rose. Zaczynała się ogarniać. Już nie płakała. akurat poprawiała makijaż. 
~~~POV Rose~~~ 
***KILKA DNI PÓŹNIEJ***
Przez ostatnie dni unikałam Christiana jak tylko się dało. Nie chciałam mieć z nim styczności. 
- Szykuj się. Dzisiaj siódmy. Co oznacza że dzisiaj igrzyska. - pisnęła Vivi. 
Założyłam niebieską sukienkę kupioną tydzień temu z Vianą, do niej założyłam czarne wysokie koturny na platformie z przeplatanymi paskami. Założyłam srebrny naszyjnik w kształcie serca, który jest jedyną pamiątką po mamie. Na rękę wsunęłam bransoletkę ze znakiem nieskończoności i dopiskiem "love". Włosy spięłam w wysokiego koka i pozwoliłam dwóm pasemkom na swobodne opadanie. Zmieniłam kolczyk industrial'a na srebrną sztangę w kształcie strzały przebijającej serce, a na płatki uszu założyłam czerwone serduszka. Zrobiłam mocniejszy makijaż, zgarnęłam kurtkę z łóżka i byłam gotowa. Razem z Vivi wyszłyśmy z pokoju. Szłyśmy w stronę koloseum, po drodze dołączył do nas Lucas. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do windy. Kiedy winda się zamykała w szparę wsunęła się chuda ręka Thomasa, a do środka wszedł on z Christianem. Fuck nie mam drogi ucieczki.- pomyślałam. Na szczęście Christian wysiadł na pierwszym piętrze a do windy weszła Rita. Przywitała się z Thomasem całując go w policzek, a mnie i Vivi uściskała. Wszyscy wysiedliśmy na ostatnim piętrze, w loży. 
- Jako siostra kapitana załatwiłam nam najlepsze miejsca.- zaśmiała się. 
Zajęliśmy nasze miejsca w pierwszym rzędzie. Za barierką była szklana podłoga, a obok każdego miejsca stał tablet.

Rozdział 6

~~~POV Christian~~~
Kiedy miałem ją w ramionach czułem się co najmniej dziwnie, była taka drobna, delikatna, a jednocześnie wysportowana i silna.
- Dziękuje. - szepnęła.
- Za co?- uniosłem brew.
Odkleiła się ode mnie i zaśmiała, po czym usiadła znowu obok mnie.
- Bo jako jedyny tu jesteś i nie olałeś mnie.
- Za przyjaźń się nie dziękuje. - zaśmiałem się.
- Czyli my jesteśmy przeyjaciółmi? - zapytała zdziwiona.
- Na to wygląda. - wyszczerzyłem się.
Uśmiechnęła się lekko i wstała z łóżka podchodząc do lustra.
- Czas zamaskować to limo. - zaśmiała się.
- Jak chcesz niby to zamaskować?- zapytałem.
- Normalnie. Makijaż czyni cuda. - powiedziała zmywając resztki makijażu. 
Bez tej maski z kosmetyków była jeszcze piękniejsza. Siedziała przed lustrem malując się jakieś może dziesięć minut po czym odwróciła się do mnie.
- I jak?- zapytała uśmiechając się.
- Nic nie widać.-zaśmiałem się.- Makijaż na prawdę czyni cuda. 
- Jak się potrafi malować to owszem. - wyszczerzyła się.- Dobra idę się ubrać jakoś normalnie zanim zjawi się Vivi.- powiedziała.
Podeszła do szafy myśląc co ma na siebie włożyć. Po pięciu minutach wyciągnęła jakieś ciuchy i poszła do łazienki. Kiedy wyszła była ubrana w czerwone rurki i krótką szarą bluzkę bez rękawków odsłaniającą jej wysportowany brzuszek i kolczyk w pępku. Podeszła do lustra i zdjęła gumkę z włosów pozwalając im bezwładnie opadać na ramiona. Swoją drogą ma dość długie włosy, długością sięgają prawie do końca pleców. 
- Od kiedy masz kolczyk w pępku?- zapytałem.
- A od kiedy ty masz kolczyk w wardze? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Ty odpowiesz mi, a ja tobie.
- Od trzech lat. - powiedziała obojętnie.- A ty?
- Jakieś cztery lata.- wzruszyłem ramionami. - Gdzie jeszcze masz kolczyki?- zapytałem.
Byłem pewny że nie skończyła na jednym. Podniosła włosy ukazując industrial'a. 
- I to chyba tyle, poza kolczykami w uszach.- powiedziała siadając z powrotem na łóżku. 
Rozmawialiśmy jeszcze pół godziny po czym poszedłem do swojego pokoju zanim zjawi się Vivi. Usiadłem na mim łóżku czekając na Ritę. Przyszła po jakichś 5 minutach po tym jak do niej napisałem.
- Co się stało, że miałam szybko do Ciebie przyjść?- zapytała pretensjonalnie zamykając za sobą drzwi.
- Dzieje się ze mną coś dziwnego.- powiedziałem gapiąc się w podłogę. 
- Zakochałeś się. - zaczęła się śmiać.
- To nie jest śmieszne. Nie mogę się w niej zakochać. Ona nic do mnie nie czuje. - Powiedziałem nie podnosząc wzroku.
- Oj przestań! Gadanie! Skąd wiesz, że ona nic do Ciebie nie czyje skoro nawet jej o tym nie powiedziałeś? A tak w ogóle kto to?- zapytała zaciekawiona.
- Wiem o tym, bo ona jest zaślepiona Dorianem. 
- Ale jak ona się nazywa?- zapytała ponownie.
- Rose.
- Ta nowa Arystokratka?- wytrzeszczyła oczy.
- Tak, ale ona nawet nie wygląda, ani nie zachowuje się jak Arystokratka. - powiedziałem łapiąc się za głowę. 
- Co masz na myśli?
- Nie zadziera nosa, jest sympatyczna, przyjacielska, mądra. A z jej ciałem spokojnie uszła by za Wojowniczkę. - zaśmiałem się.
- W takim razie chcę ją poznać.- zaśmiała się.
- Może kiedyś. - wytknąłem jej język. 
- Ale z Ciebie przyjaciel. Nawet dziewczyny nie chcesz mi przedstawić. - zrobiła obrażoną minę i uderzyła mnie w ramię. 
Zaczęliśmy się śmiać. Przesiedzieliśmy tak może z piętnaście minut po czym moja przyjaciółka musiała iść, bo była umówiona na spacer z Thomasem.
- Szczęścia życzę. - zaśmiałem się. 
Wiedziałem że od dawna się w nim buja, a on w niej, więc było to do przewidzenia, że w końcu będą razem.
- I na wzajem. - puściła mi oczko i wyszła.
~~~POV Rose~~~
Godzinę po wyjściu Christiana w pokoju pojawiła się Viana. Ucieszyłam się na jej widok. Była jeszcze w stroju sportowym.
- Ja się przebiorę i idziemy do kawiarenki coś zjeść. - zaśmiała się.
- Jasne. - zaśmiałam się. - Pożyczę od ciebie buty!- krzyknęłam kiedy zniknęła w łazience.
- Jakie?
- Te co ostatnio. - zaśmiałam się. 
- Nie ma problemu. - usłyszałam zza drzwi.
Założyłam martensy i ubrałam skórzaną czarną kurtkę ze złotym zamkiem, do której założyłam kremowy materiałowy komin. 
Vivi wyszła z łazienki w ciuchach, które miała rano. Naciągnęła na nogi moje buty i udałyśmy się do wyjścia. 
- A ty co się dziś tak odstawiłaś?- zapytała lustrując mnie wzrokiem.
- A tak jakoś wyszło. - zaśmiałam się.
Weszłyśmy do kawiarni. Nie miałam specjalnie ochoty na jedzenie, więc zamówiłam tylko kawę. W przeciwieństwie do mnie Vivi miała wilczy apetyt. Po tym jak Viana skończyła jeść postanowiłyśmy się przejść. 
- Trenowałaś coś kiedyś?- zapytała spoglądając na mój brzuch.
- Jak byłam młodsza chodziłam na kickboxing i gimnastykę, byłam najlepsza. Potem przestałam trenować i zaczęłam tańczyć na początku balet, później towarzyski, hip-hop, potem dancehall, house.- opowiedziałam. - Zanim tutaj trafiłam i tak co jakiś czas trenowałam wracając do kickboxingu, jednak taniec został we mnie i nadal jest moją pasją. 
- Wow. Nie wiedziałam że aż tyle. - zaśmiała się wytrzeszczając oczy.
Zaśmiałam się widząc jej zdziwienie. Szłyśmy przez park po czym Vivi nalegała, żeby pójść przywitać się z dwójką ludzi idących z naprzeciwka.
- Cześć Rita.- Viana przytuliła dziewczynę. 
- Cześć.- uśmiechnęła się.
- Rita poznaj Rose. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy Vivi.
- Cześć, trochę o tobie słyszałam Rose van Donovan. Jestem Rita Morel. - uśmiechnęła się i mnie przytuliła.
- Miło poznać. Ale proszę Cię nie mów tak na mnie nie lubię jak ktoś podkreśla to, że jestem z Arystokratów.- zaśmiałam się.- Mów mi po prostu Rose. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- A więc miał rację że nie jesteś typową Arystokratką. Mam nadzieję że pokocha cię tak jak Avril.- zaśmiała się. 
- Zamknij się.- skarciła ją Vivi.
- O co chodzi?- zapytałam zdezorientowana.
- Nie, o nic.- odpowiedziała szybko Rita.- A więc, Rose poznaj Thomasa. - powiedziała wskazując na chłopaka stojącego obok.
- Miło mi was poznać. - powiedziałam ściskając dłoń chłopaka. 

poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 5

~~~POV Rose~~~
Gadałyśmy tak jeszcze do wieczora i poszłyśmy spać. Całą noc nie mogłam zasnąć, przewracałam się z boku na bok. Spojrzałam na Vianę. Śpi jak zabita.- pomyślałam i padłam z powrotem na łóżko. W końcu jednak udało mi się usnąć. 
***NASTĘPNEGO DNIA***
Obudziłam się o 6:40. Byłam strasznie nie wyspana, a dzisiaj jeszcze szkoła. Postanowiłam wziąć zimny prysznic dla rozbudzenia. Więc ruszyłam do łazienki. Zimne kropelki przyprawiały mnie o gęsią skórkę. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mogę pożyczyć od ciebie buty?- usłyszałam pełen entuzjazmu krzyk Vivi.
- Jasne. Jakie?- zapytałam owijając się ręcznikiem.
- Czarne lity.- odpowiedziała.
- A konkretni, bo nie mam tylko jednych.- zaśmiałam się.
- Te z ćwiekami.- odparła najwyraźniej rozbawiona.
- Dobra. - zaśmiałam się ubierając mój mundurek.
Znowu ten krawat.-powiedziałam w myślach. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Podeszłam do mojej szafy i tym razem postawiłam na moje czarne zamszowe lity. Już 7:30, tak szybko? Spojrzałam jeszcze na Vivi, która już na mnie czekała, miała na sobie koszule moro do tego czarne rurki z dziurami i moje lity. Wzięłam moją torbę i wyszłyśmy z pokoju. Po dziesięciu minutach byłyśmy w stołówce. Rozeszłyśmy się do swoich stolików. Od razu powitał mnie ciepły uśmiech Doriana. 
- Cześć.- przywitała mnie promiennie czarnowłosa dziewczyna.- Jestem Ines van Roth, miło poznać.
- Cześć, jestem Rose. - Uścisnęłam rękę, którą wystawiła w moją stronę. 
- Może masz ochotę pójść ze mną dzisiaj na zakupy? - powiedziała patrząc na mnie mroźnymi oczyma. 
- Dzisiaj nie za bardzo.- nie wiem dlaczego ale nie miałam ochoty się z nią spotykać.
- A co masz lepszego do roboty? Szlajanie się z tą Wojowniczką i jej braciszkiem?- zaśmiała się wskazując na Vivi i Christiana. 
Pomimo tego że mówiła też o Christianie, czułam że muszę ich bronić za wszelką cenę.
- To są mi przyjaciele. Jak coś Ci nie pasuje to proszę bardzo nie mój problem. Sto razy bardziej wolę ich niż fałszywą, pustą idiotkę.- podniosłam głos, przez co spojrzenia wszystkich obecnych zostały skierowane na mnie. 
- Nie wiesz z kim zadzierasz! Nie ujdzie ci to na sucho. - wściekła się. 
- Uspokój się. Złość piękności szkodzi. - zaśmiałam się wstająć od stołu. 
Słyszałam jeszcze jak coś za mną krzyczała, ale ja tylko na odchodne pokazałam jej środkowy palec i wyszłam.
~~~~POV Viana~~~
Siedziałam i patrzyłam z niedowierzaniem nareszcie ktoś postawił się tej idiotce. Jestem dumna z Rose. Zwłaszcza, że stanęła w mojej obronie. Ines po wyjściu Rose wyżywała się na swoich przyjaciółeczkach które jak zwykle skakały wokół niej. Chciało mi się śmiać widząc czerwoną ze złości diwę. I chyba nie tylko mi bo Kumple mojego brata i on sam nie mogli się opanować. Wstałam od stołu i wyszłam w poszukiwaniu Rose. Zastałam ją w bibliotece, akurat odrabiała zadanie domowe którego nie zdążyła zrobić wcześniej.
- Gratuluję siostro. Nareszcie ktoś postawił się tej idiotce. - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie jej miny. 
- Oj przestań! To nic takiego.- udała zawstydzoną, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem.
Bibliotekarka uciszyła nas gestem dłoni. Rose spakowała swoje już odrobione zadanie domowe do torby i wyszłyśmy.
- Dopiero co tutaj przyjechałam, a już narobiłam sobie wrogów.- zaśmiała się a ja razem z nią. 
Odprowadziłam ją do sali po czym poszłam na trening. 
~~~POV Rose~~~
Ledwo podeszłam pod salę, a przy mnie już pojawił się Dorian, miał groźną minę, a jeszcze nikogo pod salą nie było. Nic nie wskazywało na miłą rozmowę.
- Co ty sobie myślisz?! Nie mogłabyś być normalna i zaprzyjaźnić się z Ines, a nie ją wyzywać?!- wydarł się.
- Ja mam się z nią zaprzyjaźniać?!- również podniosłam głos.- Mam lepszych przyjaciół. 
- Dostosuj się i zacznij zachowywać jak dama!- krzyknął na mniei po prostu uderzył mnie w twarz. 
- Czyli mam się zachowywać tak jak ty? - zapytałam najspokojniej jak potrafiłam choć cała twarz pulsowała mi od bólu.
- Nie. Ja przepraszam, ja nie chciałem.- zaczął się tłumaczyć.
- Daj sobie spokój. Jesteś zwykłym dupkiem. A nasza rozmowa się właśnie zakończyła.- Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z budynku. 
Powędrowałam prosto do kampusu, nie miałam zamiaru pojawiać się dzisiaj w szkole. Zdjęłam mundurek i założyłam szare dresy ze ściągaczami na nogawkach i do tego założyłam mój bordowy duży sweter. nie miałam ochoty na nic innego jak zostać w łóżku i płakać. Jeszcze nikt nigdy tak mnie nie poniżył. A najgorsze jest to, że policzek nie przestawał piec. Położyłam się do łóżka i przeleżałam nieobecna kilka godzin. Nie było we mnie żadnych emocji. Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra, mój policzek był czerwony a pod okiem zaczęło robić się limo. No świetnie trzeba będzie to jakoś zakryć, ale spokojnie mam na to jeszcze połowę dnia bo Vivi ma dziś treningi do wieczora. Wzięłam czekoladę i udałam się z powrotem do łóżka. Myślałam o tym i zaczęłam płakać. Nie mogłam już się powstrzymać. W pewnym momencie drzwi od pokoju otworzyły się, a w środku pojawił się Christian.
- A ty czemu nie w szko... - urwał spoglądając na mnie. - Coś się stało?- zapytał, a ja odwróciłam głowę do okna puki nie zauważył siniaka.
- Nie wszystko w porządku. Po prostu źle się poczułam. - skłamałam. 
Podszedł d mnie i usiadł na łóżku. Przyglądał mi się swoimi zimnymi jak lód tęczówkami. 
- Też mi choroba. - powiedział.- Spójrz na mnie. - rozkazał.
Spojrzałam na niego a on wytrzeszczył oczy.
- Kto ci to zrobił?- zapytał łapiąc moją twarz w dłonie. 
- Dorian... Ale prędzej spodziewałabym się tego po tobie. - powiedziałam dopiero potem zdając sobie sprawę z wagi moich słów.
- Oj, tak mi przykro twój królewicz nie jest taki święty.- zaśmiał się sarkastycznie, a po mojej twarz spłynęły kolejne łzy. 
On cały czas trzymał moją twarz, przez co nie mogłam się skulić, aby nie widział moich łez.
- Masz z tego satysfakcje, prawda?- zapytałam ironicznie. 
Niech nie myśli że będzie miał nade mną przewagę.
- Możliwe, ale w przeciwieństwie do niego ja bym Cię nie skrzywdził. - powiedział przybliżając się do mnie. - Ale cóż ty wolisz jego. - zaśmiał się odsuwając się ode mnie.- Tylko, że on jeszcze za to zapłaci. 
- Niby jak? Nikt tego nie widział i nikt o tym nie wie. - powiedziałam wyrywając twarz z jego rąk i opierając się o ścianę.
- Ale ja o tym wiem i na pewno tak tego nie zostawię. 
Znowu przysunął się do mnie na niebezpieczną odległość. W tamtym momencie nie był tym zimnym idiotą. Był taki ciepły i opiekuńczy, ale nadal bałam się go. Usiadł obok mnie, a ja bez zastanowienia wtuliłam się w niego. On na początku lekko zaskoczony ale potem odwzajemnił uścisk.

Rozdział 4

~~~POV Rose~~~
Kiedy się obudziłam było parę minut po dwunastej. Już tak późno?- pomyślałam. Wstałam i postanowiłam się ogarnąć. Postawiłam dziś na jasno-niebieskie powycierane rurki do tego założyłam niebieską zwiewną koszulę, na którą zarzuciłam dżinsową kurtkę. Zrobiłam makijaż z użyciem mojej kochanej czerwonej szminki i wsunęłam na nogi czarne botki z klamrą na płaskim obcasie.
Zanim się obejrzałam była umówiona godzina spotkania z Dorianem. Zjawił się w samą porę. 
- Wyglądasz ślicznie.- powiedział, a ja się lekko zarumieniłam.
- Dziękuję. Idziemy?- zapytałam.
- Oczywiście.- uśmiechnął się.
Szliśmy rozmawiając na masę tematów. Mamy wiele wspólnych zainteresowań. Dotarliśmy do kawiarenki, ale dziś nie wyglądała tak jak wczoraj. Były w niej poukładane stoły dookoła przenośnego "ogniska" w otoczonego szkłem.
- Zaaranżowałem to specjalne dla Ciebie. Podoba Ci się?- zapytał.
- Oczywiście. Jest pięknie. - odpowiedziałam zajmując miejsce najbliżej ognia. 
- Poczekaj tu a ja przyniosę coś do picia.- powiedział, a ja skinęłam głową na "tak". 
Siedziałam i wpatrywałam się w ogień chyba przez pięć minut, rozmyślałam o tym czy ja mu się na prawdę spodobałam czy ja to tylko taka kolejna laska do kolekcji. 
- Trzymaj.- podał mi kubek z parującą cieczą.- Mam nadzieję, że lubisz gorącą czekoladę. - uśmiechnął się ciepło.- A więc to jest właśnie moje ulubione miejsce. - powiedział wskazując rękami dookoła. 
- Jest tutaj na prawdę miło. - stwierdziłam. 
Rozmawialiśmy ze sobą jeszcze jakieś pół godziny i stwierdziliśmy, że będziemy się zbierać. Kiedy szliśmy drogą coś przeleciało gwałtownie obok mnie, przez co straciłam równowagę prawie upadając na Doriana. 
- To pewnie, któryś z wojowników oni nigdy nie uważają jak jeżdżą. - powiedział. - Nic ci nie jest?
- Nie, wszystko jest w porządku.- zapewniłam.
W pewnym momencie zauważyłam, że zbliża się w naszą stronę Christian ze swoimi kolegami. Dorian przez cały czas mordował niebieskookiego wzrokiem, a Christian nie pozostawał mu dłużny. 
- Widzę że znalazłeś sobie kolejną laskę.- prychnął Christian.
- Nie twoja sprawa, Purcelle. - powiedział przez zaciśnięte zęby Dorian.
- Jak uważasz. - zaśmiał się sucho i odjechał. 
Resztę drogi szliśmy w milczeniu. Doszliśmy do kampusu i wsiedliśmy do widy, pojechaliśmy na moje piętro i odprowadził mnie do drzwi.
- Na prawdę świetnie spędziłam ten dzień w Twoim towarzystwie.- uśmiechnęłam się.
- Ja też świetnie się przy Tobie czułem.- odwzajemnił uśmiech. 
Ja weszłam do pokoju, a on poszedł z powrotem do windy. Na łóżku siedziała Viana, robiąc coś w telefonie.
- Hej. Co robisz?- zapytałam.
- Piszę z Luckiem. - uśmiechnęła się promiennie odrywając wzrok z nad ekranu.- Gdzie byłaś?- zapytała podejrzliwie, lustrując mnie wzrokiem.
- Na spotkaniu z Dorianem.- wyszczerzyłam się. 
- Jasne, jasne. Tak się tylko mówi. - wytknęła mi język.
- No nie wiem czy można to nazwać randką, bo twój brat zepsuł całą atmosferę. - tym razem ja wytknęłam jej język.
- Co on znowu zrobił?- zapytała zaciekawiona.
- Podjechał do nas z kolegami i zaczęli mieć jakieś spiny.- usiadłam na moim mięciutkim wodnym łóżku.

************************************************
No to mamy rozdział 4 :D
Dziękuje Wam że czytacie :)